Poznań przywitał nas w czwartek, 8 grudnia, niezbyt ciepło ? temperatura ledwo oscylowała w okolicach 5 stopni Celsjusza. Przyznam szczerze, że podróż z Wrocławia do Poznania samochodem nie należała do najprzyjemniejszych. Remonty, odcinki eksperymentalne i niezwykle krótka, acz ekspresowa droga, sprawiły, że nasza średnia prędkość wynosiła 52 km/h, a pokonanie 180 km zajęło prawie 4 godziny. Miejscem naszego noclegu był hostel La Guitarra, położony w samym centrum miasta, przy ulicy Marcinkowskiego 20 ? o nim napisze jednak Magda.
Mimo że celem naszej wizyty w Poznaniu nie było zwiedzanie miasta, to jednak trochę udało nam się zobaczyć. Usytuowanie hostelu pozwoliło na poruszanie się wyłącznie pieszo ? pogoda na szczęście zaczęła nam sprzyjać, mimo że grudzień od dawna upominał się o śnieg. Krótkie oględziny miasta rozpoczęłyśmy od Starego Rynku, który urzekł nas klimatycznym Jarmarkiem Świątecznym i urokliwymi kamienicami. O pełnej godzinie udało nam się nawet zobaczyć fikające koziołki ? jeden z symboli miasta, widniejący też w herbie. Spacerując bocznymi uliczkami odniosłyśmy wrażenie, że różnią się one znacznie od tych wrocławskich ? jest ich więcej, ale są na tyle krótkimi korytarzami, że trudno byłoby się zgubić. Mimo że zakupiłyśmy mapę miasta, to tak naprawdę rzadko z niej korzystałyśmy ? nasza orientacja w terenie musiała się wyostrzyć. W drodze z Rynku, udało nam się jeszcze zahaczyć o Muzeum Narodowe i Bibliotekę Raczyńskich ? nasz hostel znajdował się od nich zaledwie 300 metrów.
W czwartek wieczorem postanowiłyśmy się jeszcze wybrać ulicą Półwiejską do Starego Browaru ? Centrum Sztuki, ale też centrum handlowego, którego właścicielką jest Grażyna Kulczyk ? żona słynnego biznesmena, jednego z najbogatszych ludzi w Polsce. Przyznam szczerze, że miejsce to zrobiło na mnie duże wrażenie, mimo że byłam tu już wcześniej. Sklepy poszły w odstawkę, a my zaczęłyśmy się rozglądać za elementami sztuki współczesnej. Ze zrozumieniem niektórych jej wytworów miałyśmy problem ? jednak tak to już z tym, co nowe bywa. Stary Browar, z racji przedświątecznego okresu był pełen ludzi, zarówno w czwartek, jak i w sobotę, kiedy wybrałyśmy się tam po raz drugi.
Piątek i sobota zostały zarezerwowane na konferencję poświęconą skryptowi WordPress, dzięki któremu funkcjonuje między innymi ten blog. Z tego też powodu kwestia poznawania miasta zeszła na drugi plan ? przynajmniej do wieczora. Wtedy też rozpoczęło się zwiedzanie knajp. Afterparty konferencji odbyło się w klubie Charyzma, z charyzmatycznym wnętrzem i salą dla palących na niższym piętrze. Nie tylko ten klub przypadł nam do gustu. Nasze serca zdobył jeszcze bardziej pub Brothers, usytuowany przy ulicy Szewskiej, nieopodal wcześniej wspomnianej Charyzmy. Absolutnie każdy turysta będący w Poznaniu, musi spróbować tutejszej Orzechówki, która została przez nas okrzyknięta specjałem miasta (mimo że orzechową Soplicę można kupić w każdym sklepie).
Również sobota upłynęła pod wezwaniem konferencji, a wieczór spędziłyśmy na spacerze po Rynku. Z knajp tutaj na uwagę zasługuje również Pijalnia Wódki i Piwa, w której oprócz niej, serwowane są również specjały kuchni poznańskiej, w tym między innymi gzik, przekąska, której głównym składnikiem są oczywiście ziemniaki. Nieopodal niej znajduje się bar, serwujący belgijskie frytki i inne specjały z tej serii.
Poznań jest doskonałym miejscem na kilkudniowy pobyt, jednak preferowane są nieco cieplejsze miesiące, które sprzyjają czynnemu zwiedzaniu. Dlatego też mamy zamiar wybrać się do niego jeszcze raz ? może na weekend majowy. Wtedy zobaczymy to, co udało nam się tylko uchwycić na zdjęciach z daleka ? Uniwersytet Adama Mickiewicza, Ostrów Tumski, Maltę, którą poznałyśmy tylko w przewodniku i inne miejsca godne zobaczenia. Jedno jest pewne ? do Poznania warto pojechać! Byłabym nawet skłonna zaryzykować stwierdzeniem, że Wrocław można by na rzecz Poznania porzucić, choćby na kilka miesięcy. Wtedy też może w końcu uda mi się spróbować gzika, na który tak polowałam, a którego nie mogłam zjeść w Metce naprzeciwko Targów Poznańskich, bo przed południem bar był jeszcze zamknięty. Oby do następnego razu!
Będąc w Poznaniu trzeba koniecznie spróbować Świętomarcińskiego rogala – tutejszego przysmaku. Najlepiej w okolicach święta św. Marcina – wtedy, jak poinformował nas kolega-Poznaniak, smakuje najlepiej.
W Poznaniu byłem ledwo dwa razy, ale zdążył wywrzeć na mnie pozytywne wrażenie. To miasto ogólnie jest jakoś tak przyjaźnie „skonstruowane” pomimo, że ledwo wiedziałem co, gdzie jest to i tak trafiałem tam gdzie chciałem 😀